DZIECI TO ANIOŁKI...

Dzieci to aniołki przybyłe na ziemię
Gdy się rodzą, ich skrzydełka znikają
są częścią nas samych, choć mają swoje imię
Ich spojrzenia na zawsze nas zmieniają
Dzielą z nami serca i nierozerwalne więzi
Kochamy na wieczność nasze anielskie dzieci
[Anonim]


CHMURA

Stasiowi Chacińskiemu w dowód przyjaźni

Leciała chmura przez zielone łąki,
Puszysta chmura przez pagórki biegła,
Wczujcie się w obraz - biel i zieleń łąki.
Ogromna czystość porannego nieba.

Wiatrak ją w skrzydła pochwycił i chmura
Na czterech skrzydłach dała cztery kroki,
Potem jak łabędź pośliniwszy pióra
Płynęła stawem kolorowookim.

A pod kasztanem spał przeziębły Wilon,
Czapka na oczach, butla z mętnym winem -
Uchwycił chmurę, chmurą się owinął,
Służyła chmura za ciepłą pierzynę.

Potem ją Wilon obwiązał sznurami,
Na grzbiet zarzucił i niósł w dalszą drogę,
Aż za lasami, siedmioma górami
Przed swej kochanki zatrzymał się progiem.

I chmurę w kącie porzucił, do Miłej
Najsłodsze słowa śpiewając jak anioł...
Kwiaty w wazonach ze wstydu się kryły,
Pies patrzył głucho spode łba na panią.

I odszedł Wilon, i zostawił chmurę.
Noc nadciągnęła, mąż wrócił do domu -
Milczały ciężko komody ponure
W strasznym, mieszczańskim, niewesołym domu.

Więc chmura cicho podeszła do wierzej,
Dziurką od klucza wydostać się chciała.
I coraz dłużej, i bez przerwy szerzej
Nitka się snuła cieniutka i biała.

Ludzie krzyczeli, dzwony biły trwogę.
Konie stawały rwąc postronki - dęba.
A pod latarnią, ukryty za rogiem,
Chichotał Wilon z nożem w białych zebach.
 [Stanisław Grochowiak]
 

POPŁYNIEMY RAZEM W BŁĘKITY

Z Tobą miły popłynę pod niebo
na rydwanie, powietrznym okręcie.,
chmury białe poniosą wysoko
ciebie, mnie i to nasze szczęście.

I do snu ciebie dzisiaj przebiorę,
włożę złoto i piękne korale
i pomkniemy karetą wysoko,
pod niebiosa i dalej i dalej.

A we włosach mych wiatr będzie śpiewał,
a przed nami frunąć będą łabędzie,
a za nami muzyka natchniona
w skrzypiec śpiewie niebiańsko, pięknie.

Białą chmurką cię później nakryję,
by promienie słoneczka złotego
nie stopiły naszego pojazdu,
ani serca twego kochanego.
[Eurydyka12345]

OPOWIADANIE O DZIECKU

Pewnego razu było dziecko gotowe, żeby się urodzić ...
Więc któregoś dnia zapytało Boga:
* Mówią, że chcesz mnie jutro posłać na ziemię, ale jak ja mam tak żyć skoro jestem takie małe i bezbronne ??"

- Spomiędzy wielu aniołów wybiorę dla Ciebie jednego. On będzie na Ciebie czekał i zaopiekuje się Tobą.

* Ale powiedz mi Boże, tu w Niebie nie robiłem nic innego tylko śpiewałem i uśmiechałem się, to mi wystarczało, by być szczęśliwym ??

- Twój anioł będzie ci śpiewał i będzie się także uśmiechał do Ciebie każdego dnia ... I będziesz czuł jego anielska miłość i będziesz szczęśliwy.

* A jak będę rozumiał, kiedy ludzie będą do mnie mówili, jeśli nie znam języka, którym posługują się ludzie ??

- Twój anioł powie Ci więcej pięknych i słodkich słów niż kiedykolwiek słyszałeś i z wielką cierpliwością i troską będzie uczył Cię mówić.

* A co będę miał zrobić, kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą, Boże ??

- Twój anioł złoży Twoje rączki i nauczy Cię jak się modlić.

* Słyszałem, że na ziemi są też źli ludzie. Kto mnie ochroni ??

- Twój anioł będzie cię chronił nawet jeśli miałby ryzykować własnym życiem. ..

* Ale będę zawsze smutny, ponieważ nie będę Ciebie, Boże więcej widział ...

- Twój anioł będzie wciąż mówił Tobie o Mnie i nauczy Cię jak do Mnie wrócić. Chociaż ja i tak będę zawsze najbliżej Ciebie ...

W tym czasie w Niebie panował duży spokój, ale już dochodziły głosy z ziemi i Dziecię w pośpiechu cicho zapytało:

* Boże, jeśli już zaraz mam tam podążyć, powiedz mi proszę imię mojego anioła ...

- Imię Twojego anioła nie ma znaczenia ...
Będziesz do niego wołał :

"M A M U S I U " 

BUKIECIKI DLA MAMY

Dziś dla Ciebie Mamo,
świeci słońce złote,
dla Ciebie na oknie
usiadł barwny motyl.

Dziś dla Ciebie Mamo,
płyną złote chmurki,
a wiatr je układa
w świąteczne laurki.

Dziś dla Ciebie Mamo,
śpiewa ptak na klonie
i dla Ciebie kwiaty
pachną też w wazonie.

Dzisiaj droga Mamo,
masz twarz uśmiechniętą
Niechaj przez rok cały
trwa to Twoje święto!
[Włodzimierz Ścisłowski]

MARZENIA, WYOBRAŹNIA, FANTAZJA...

Marzenia , wyobraźnia , fantazja ,
życie bez tego było by nie do zniesienia ,
a tak piękny umysł
otwiera bramy magicznych ogrodów i już widzisz strzeliste cyprysy miłosnych uniesień,
jaśminy kwitnące skrzydłami aniołów,
czujesz zapachy najskrytszych uczuć.
Zaczarowane ogrody w których smutek
zrasza wszystko deszczem Twoich łez ,
a radość ogrzewa słońcem Twojego uśmiechu .
Cudowny widok!
[fenixferrum]

FIOŁKI

Fiołki, jak i inne kwiatki, nie chciały mieć ust ni oczu,
rąk, które można załamać, włosów, co mogą posiwieć.
Wolały zamilczeć w trawie, z daleka na uboczu.
Wolały nie być szczęśliwe ani też nieszczęśliwe.

Fiołki nie chciały się spalić w pożarze na siódmym piętrze,
fiołki nie chciały umierać na łóżku w krzyku i strachu.
Nie chciały być wcale większe, mądrzejsze i gorętsze,
życzyły sobie spokoju w niskim, fiołkowym zapachu.



Fiołki nie chciały miłości, tęsknot i czekan na listy.
Nie chciały płaczu marzenia, kiedy je na śmierć wzywają.
Wolały codzienną pszczołę obojętności złocistej,
która im serca nie weźmie, bo go umyślnie nie mają.
[Maria Pawlikowska-Jasnorzewska]

MARZENIA

Marzenia te wielkie i te małe,
tak małe jak muszelka,
na dnie serca skryte są,
jak kwiaty na łące i po burzy słońce,
tęczę radości sercu wskazujące.
Gdy serce przeniknie ci ból,
zawiedzie przyjaciela dłoń,
drogowskazy połamie wiatr,
nie mów, że nie masz już nic
bo są marzenia na dnie serca skryte.
Blasku wiary dodaj im,
a pomogą ci przetrwać cierpienia dni.
[Iwona Piendyk]


ICH GALILEI

Biegnie dziewczę rankiem po łące,
biegnie niczym wolny ptak
wpatrzony w słońce.
Biegnie bo miłuje.
Woła serce radością przyozdobione,
echo mu odpowie:
patrz dobrze
najważniejsze widzi się sercem.
Biegnie dziewczę rankiem po łące
uśmiecha się wdzięcznie,
bo już wie,
że miły jej ukryty jest wszędzie:
w kwiatach słońcu i wietrze,
a ona znalazła go wreszcie
wśród diamentów rosy,
gdzie strumień śpiewa swą pieśń pokoju.
Czekał
w ich Galilei,
by przywitać ją wreszcie.
[Iwona Piendyk]

MOJA SAMOTNOŚĆ


W zachwycie cię kocham.
Kocham cię jak wielką sprawę życia,
jak noc, jak wiatr,
jak ukrytą w mojej duszy śmierci.
Kocham cię, poro mojej ciszy,
jakże głęboko niosę w sobie nicość.
Kocham cię jak zagadkę mojego istnienia,
jak gorycz losu na tym świecie,
jak ludzkie łzy pełne tajemnic.

Jesteś pocałunkiem życia falą,
która moją duszę w tańcu zdobyła.
[Olga Votsi]

NADZIEJA

W bajkach wszystko tak ładnie się kończy,
w bajkach wszystko tak ładnie się plecie.
Swoje życie więc też w bajkę zamień,
w swoją własną, jedyną na świecie.

Chociaż wróżki nie spotkasz, cóż z tego?
Choć syrena cię śpiewem nie skusi,
tyle dzieje się w bajkach dobrego,
że i w życiu coś zdarzyć się musi.

Choćby spacer przez łąkę w słońcu,
choćby deszczu kropelki na twarzy,
śpiew słowika, Twój uśmiech, lecz przecież
coś pięknego się musi przydarzyć!

Dzisiaj, jutro, za dwa dni czy za sto,
chociaż pryśnie marzenie niejedno,
już nadzieja jest piękna, więc w końcu
coś pięknego się zdarzy na pewno.
[z netu]

CZEMU ZAMYKASZ DRZWI ZA SOBĄ...

Czemu zamykasz drzwi za sobą
Tak szybko żeby nikt nie zdążył
Wejść do mieszkania razem z tobą
Za oknem przecież Anioł krąży

Słuchaj naprawdę to Twój Anioł
Więc po co ma na deszczu czekać
On z nieba na to jest posłany
By czuwał wiernie przy człowieku

Takie jest nad nim prawo boże
Że żyć bez ciebie nie może
W szyby puka skrzydłami
Puść go — niech żyje z nami

Czego za sobą drzwi zamykasz
Czy boisz się przeciągu?
Niech wiatr zahuczy jak muzyka
I w niebo nas pociągnie
[Ernest Bryll]

O ANIOŁKU KTÓRY PRZYNOSIŁ DZIECIOM SNY

Z blaskiem gwiazdki z nieba
przyfrunął Aniołek biały,
zatrzepotał skrzydłami
i popatrzał na świat cały.

Gnany opiekuńczą troską,
zajrzał najpierw do łóżeczka,
zobaczył uśmiech radosny
na twarzy śpiącego dziecka.

Jednym skrzydełkiem pogłaskał
pulchny policzek rumiany,
zaś drugim odpędził zły sen
przez ciemność nocy przysłany.

Uśmiechnął się do swych myśli,
otworzył wieko skrzyneczki,
uwolnił sny kolorowe,
śmieszne bajki i bajeczki

Te zaś jak ptaszki radośnie
pofrunęły do łóżeczka,
i usiadły na poduszce
obok śniącej buzi dziecka.

Otuliły Go kołderką,
szepnęły -"dobranoc"-
zamknęły oczka zmęczone,
i zostały na noc.
[Renia Sobik]


ZIEMIA

 


Dziewczyna jest śniada i ciepła.
Śniada jak piasek nadmorski o złotym świcie.
Ciepła jak fala morska na płytkim południu.
Lubi w pełni lata nagość rozrzutną, swą nagość,
pełną czaru i wdzięku, niewinną bo piękną!
Ziemia naga i Dziewczyna naga!
Wkłada też chętnie na głowę wieńce modre z bławatów,
czerwone z maków, żółte z szczodrzeńców i dziewann.
Zakwita jak ziemia.
Jest ziemią.
Słońce lśni na jej wilgotnej wardze.
[Emil Zegadłowicz]

MAJOWA NOC

Ty przychodzisz jak noc majowa...
Biała noc, noc uśpiona w jaśminie...
I jaśminem pachną twe słowa...
I księżycem sen srebrny płynie...
Kocham cię...

*
Nie obiecuję ci wiele...
Bo tyle co prawie nic...
Najwyżej wiosenną zieleń...
I pogodne dni...
Najwyżej uśmiech na twarzy...
I dłoń w potrzebie...
Nie obiecuję ci wiele...
Bo tylko po prostu siebie...
[Bolesław Leśmian]

ŚPIEW SZALONEGO

jestem w ogniu,
palę się, nie podchodźcie,
płonę, nie ugasicie mnie.
Co za rozkosz.
parzę tego, kto się zbliża,
nieuleczalnie udręczam.
sam siebie.

Zwijam się w cierpieniu,
śpiewam w płomieniach.
To boli, to zachwyca.
Nie ma nadziei, że umrę.
Jestem nieśmiertelny, niestety
jak pojecie oderwane, jak abstrakcja.

Ogień, ogień, ogień,
kosztowna świetność ekstazy,
dygocąca nieustanność,
szczęście.

Hymn na cześć ognia,
kędziory płomieni
miękkie jak język dziecka,
jasne jak język anioła.
Żar, którzy oczyszcza,
jestem już czysty
jak kość bez mięsa, jak diament.

Dyszę
we wspaniałości światła.
Falisty wniebogłos,
wieczne rwanie włosów,
precyzyjne piękno tortury.
Śpiewam.

Diable, co dolewasz mi smoły,
nic nie rozumiesz.
To nie za winy, diabłe, to z nadmiaru.
To jest niebo,
najwyższe z siedmiu nieb.
[Anna Świrszczyńska]

ZAPACH JAŚMINU

Jak ja kocham zapach jaśminu i bzu,
Nienagannie przejrzysty, unoszący się tuż nad ziemią.
On wplata mi we włosy pieśń o dobrych ludziach, dobrych światach.
On szepcze cichutko wiersze o naszych początkach.
On bierze moje dłonie i porywa mnie ku gwiazdom.

Jak ja kocham jaśminowy zapach Twojej skóry,
Czerwony obłok unoszący się tuż nade mną.
Tyś mi wplatał we włosy pieśń o szczęściu i miłości,
Tyś mi szeptał, że jesteś tylko dla mnie,
Tyś brał moje dłonie i porywał mnie ku niebu.

Odszedłeś.
Tylko zapach jaśminu chodzi ze mną pod rękę
Ale i on odejdzie wraz z nastaniem jesieni.
[Paula Such]

CZUŁOŚĆ

Nie chcę cię dotknąć
Boję się
Boję się twego bólu
Chcę ci zostawić twą samotność
A swą obecność zmienić w czułość
Jesteśmy inni
Każde z nas
Ma swoje tajemnice ciemne
Kolczasty
Dziki
Suchy chwast
Nadzieje nadaremne
Spotkali się
Któryś tam raz
Śpiąca królewna ze ślepym królem
Chcę dać ci to
Co mogę dać
Czule
Czulej
Najczulej
[Jonasz Kofta] 
 

TRZEBA MARZYĆ

Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć
Zamiast dmuchać na zimne
Na gorącym się sparzyć
Z deszczu pobiec pod rynnę
Trzeba marzyć
Gdy spadają jak liście
Kartki dat z kalendarzy
Kiedy szaro i mgliście
Trzeba marzyć
W chłodnej, pustej godzinie
Na swój los się odważyć
Nim twe szczęście cię minie
Trzeba marzyć
W rytmie wietrznej tęsknoty
Wraca fala do plaży
Ty pamiętaj wciąż o tym
Trzeba marzyć
Żeby coś się zdarzyło
Żeby mogło się zdarzyć
I zjawiła się miłość
Trzeba marzyć
[Jonasz Kofta]


NOC KSIĘŻYCOWA

Mag północy, ogrojców gwiaździstych margrabia,
Samotnik, co rozliczne godzi życia waśnie -
ku oknom wpółotwartym sny dziewczęce zwabia
i czuje rozkoszy nieznanych baśnie.

Pachną bzy i jaśminy zmysłowo, upojnie,
jak ukryte sypialnie powabnych messalin-
- bije serce!
- Tak cicho!
- uroczo... spokojnie
-godzina dojrzewania przesłodkich ust malin.

Smutek - myśli i rojeń znamienity snycerz
ornament wspomnień w obraz uchwytny układa:
- brzegiem lśniącego stawu jedzie młody rycerz...

o oknach wpółotwartych, gankach, różach, roi-
o wstępach, które poda dłoń jak jaśmin blada -
- jedzie srebrną rozbielą rycerz w srebrnej zbroi...
[Emil Zegadłowicz]

SPOKOJNOŚĆ

Zbudzić się, zerwać, uchylić firanek,
Wyjrzeć w kwietniowy, błękitny poranek,
Gdzie tylko wierzby kwitnące się złocą
I tylko brzozy białym pniem migocą -
A na toń niebios, wiosenną i bladą,
Fijoletową sieć gałązek kładą...
Obejść kasztany, których pąki, lśniące
Nowymi soki, łowią chciwie słońce
I główki śmiało w przestrzeń prą błękitną,
Czując, że jutro w śnieżną kiść zakwitną...

Chodzić po słońcu - powoli - jak we śnie,
Wokoło sadu, gdzie kwitną czereśnie,
U węgła domu przystanąć - posłuchać,
Bo już gołębie zaczynają gruchać
I wilga gwiżdże w południe nad sadem,
Gdy owad w trawie goni się z owadem.
A w wieczór, kiedy gwiazdy wyjdą z toni
Błękitnej, słowik pieśń swą ślubną dzwoni,
Dziwiąc się wielkiej księżycowej łodzi,
Co z białym żaglem na Ocean wschodzi.
Słuchać tej pieśni, która pierś rozpiera
Ogromnej ziemi i w niebie zamiera,
Ginąć w tej woni sadów i błękicie.
Pić to wokoło budzące się życie
I czuć z wszechświatem, nie pragnąc dla siebie
Serca na ziemi ni gwiazdy na niebie
Nic nie zamarzyć, nie kochać, nie żądać.
W przeszłość się tęsknym okiem nie oglądać
Ani nie czekać, czy z tą nową wiosną
Z mogił zaklęsłych niezabudki wzrosną...
I wierzyć tylko, że gdy płomyk zgaśnie,
Serce na wieczność - jak na zimę - zaśnie
[Konstanty Maria Górski]