O MIKOŁAJU

Choć na pewno to wszystko są baje,
Takie wiecie, baje baju-baju
To jednakże tak coś mi się zdaje;
Że przyjemnie wierzyć w Mikołajów.
Świat się nimi co roku zaludnia
O północy dnia szóstego grudnia.

Nie wiadomo dotychczas dokładnie,
Gdzie Mikołaj przez cały rok żyje,
Chyba w szafkach, w komodach gdzieś na dnie
Przed ludzkimi oczami się kryje.
Kto ma szczęście, ten na dnie komody
Ujrzy czasem strzępek siwej brody.

Bo tak samo dziś, jak przed laty,
Utrzymuje się w modzie ta moda,
Że Mikołaj być musi - brodaty
I że biała być musi ta broda.
Białe brody nie lecą im z nieba,
Dużo waty na brody potrzeba.

Co do worka natomiast, to worek,
W którym wszystkie się mieszczą podarki
Jak powiadał Mikołaj Gaworek-
Najprzedniejszej powinien być marki.
A znów Mikołaj Trepszy,
Taki worek im większy, tym lepszy.

W waszych oczach pytanie się czai:
Co to znowu za dziwne nazwiska?
Otóż z różnych słynnych Mikołaj
Tych dwóch znałem, że tak powiem z bliska.
Odwiedzali mnie w dzieciństwie stale,
Co do dzisiaj jeszcze sobie chwalę.

Pozostałaby nam na ostatek
Jeszcze sprawa tych rózeg...tych witek...
Ale mam nadzieję, proszę dziatek,
Że w tym roku nie będą użyte.
Zresztą po co tu o tym gadamy,
To zależy przecież od was samych.

No, a kiedy odejdzie Mikołaj,
Ten pan z brodą, ta figura z bajek,
To nie wzywaj go, nie płacz, nie wołaj,
Daj powrócić mu do Mikołajek...
Bo najlepiej jest mu w Mikołajkach,
Chociaż może to też tylko bajka.
                        Ludwik Jerzy Kern


ZŁOTA KRÓLOWA - RÓŻA

Daję tobie moją różę, 
w której piękno intelektu zanurzę. 
Wiecznej mądrości podaruję płatki, 
byście poczuli jej królewskie dostatki... 
Daję jej cudowne zapachy, 
by aromatyczne oleje wsunęły się pod wszystkie dachy. 
Dodam pięciokrotność okwiatu do spełnienia zadania, 
tak się objawia oznaka mojego pokoju i poszanowania. 
Przyjmijcie - proszę - królową kwiatów, 
gdyż jej piękno jest równe blaskowi agatów. 
Nie odtrącajcie tej piękności, 
ponieważ mojej róży łodyga nie kłuje z zazdrości... 
Nie zna też kolców i cierpienia, 
z nią jest prawie wszystko do załatwienia... 
Nie ozdabiam jej czerwienią, 
gdyż zakochanym, tak uczucia się mienią. 
Nie pokoloruję jej na biało. 
Moje " ja " tego nie chciało... 
Unikać będę czarnego, 
bo zamierzenia jestem innego. 
Moja róża jest ciepła i złota, 
stąd jej wysłania wzięła się ochota. 
Składam Wam hołd przyjaźni. 
Razem będzie nam lepiej i raźniej. 
Ta róża - to nie są łzy... 
To jesteście dla mnie - drodzy przyjaciele - Wy! 
                                          Aleksandra Baltissen 

GDYBYM SPOTKAŁ CIEBIE ZNOWU...

Gdybym spotkał ciebie znowu...
Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz,
Ale w innym sadzie, w innym lesie -
Może by inaczej zaszumiał nam las,
Wydłużony mgłami na bezkresie...

Może innych kwiatów wœród zieleni bruzd
Jęłyby się dłonie, dreszczem czynne -
Może by upadły z niedomyœlnych ust
Jakieœ inne słowa - jakieœ inne...

Może by i słońce zniewoliło nas
Do spłonięcia duchem w róż kaskadzie,
Gdybym spotkał ciebie znowu pierwszy raz,
Ale w innym lesie, w innym sadzie...
                                 Bolesław Leśœmian
 

FILIŻANKA KAWY

Biedna ta miłość,
cała się zmieści w filiżance kawy.
Smutna ta miłość,
niech się napije, kto ciekawy.

Mała czarna - tęsknota,
duża czarna - nadzieja.
Czy to można tak kochać,
kiedy nic się nie zmienia?

Filiżanka czarnej kawy
z maleńkim kruchym szczęściem.
Niecierpliwość, nuda, zawiść,
Filiżanka codziennie i częściej.

Filiżanka czarnej kawy
z okruchem smutku na dnie,
z pachnącą goryczką obawy.
Powiedz - nie będzie już ładniej?

Mała czarna - tęsknota,
duża czarna - nadzieja.
Czy to można tak kochać,
kiedy nic się nie zmienia?

Filiżanka czarnej kawy
z ukrytym na dnie cierniem,
na lenistwo dla zabawy,
filiżanka codziennie i częściej.

Oceany czarnej kawy
zastygły między nami.
Rozbitkowie w filiżance kawy
mięciutkiej jak czarny aksamit.

Mała czarna - tęsknota,
duża czarna - nadzieja.
Czy to można tak kochać,
kiedy nic się nie zmienia...

Biedna ta miłość,
cała się zmieści w filiżance kawy,
Smutna ta miłość,
niech się napije, kto ciekawy.
                                   Agnieszka Osiecka

ANIELE

Wiem, że tu jesteś...
Ale tak cicho,
jakby Cię wcale tu nie było.
Lecz ja wciąż czuję
- w domu, w lesie, w mieście -
Jakby koło mnie serce czyjeś biło...
Czuję także wpatrzone we mnie Twoje oczy
- uważnie i troskliwie -
nawet w środku nocy.
Wiem też, że na skrzydłach ze światła
pobiec możesz wszędzie
i w mój sen wejść łatwo,
i śpiewać w kolędzie...
Dobrze, że tu jesteś
w dni zwykłe i w niedziele -
ukryty w powietrzu -
mój dobry Aniele!
                                  Brat Tadeusz Ruciński