BAŚŃ JESIENNA

Jesień szemrze ciemną nocą
Baśń cudowną i uroczą
O bogactwie naszej ziemi
Szczęściem życia między swemi
Suche liście z polskich drzew
To nasz szum i zwiewny śpiew
Jesień obraz cudownej twarzy
Ludzką pracy mocy Bożej
Symfonię dźwięków rozgłasza
Piękno ziemi naszej
                                   Emilia Zimnicka

JESIEŃ

Obudzona nocy wrześniowych chłodem,
chodzi po łące, sznur pereł rosy splata,
kąpie się w wodzie melodią gór płynącą,
owiana srebrzystą nicią babiego lata.

Dostojna i piękna zagościła w sadzie.
Darzy owocami czerwienią kuszące,
spowite pamięcią majowych kwitnień lata,
w słońcu nabrzmiałe radością mieniące.

Wchodzi niedomkniętą furtą smużki cienia
w interior skarbnicy cienistego lasu,
by wśród stworzeń tam żyjących,
napełnić spichlerze pokarmem zapasu.

Na kwiecistej łące zbiera ziół naręcza,
brodzi po ugorach, ziemi orką wywróconą,
gdzie czas z ptactwem nasionami gra
na szachownicy pól oziminą nakraszoną.

Przysiada w parku obok zakochanych par,
otula ciepłem swoich ramion bliskich,
gwiazdy za przewodniczki im zaprasza,
ogrzewa chłód uczuć, dotyka też kołyski.

W końcu zmęczona pracy trudem spoczywa
poranione dłonie ciepłem żaru ognisk grzeje,
figlarnym spojrzeniem zachęca do zabawy
wiatru poszumem spadających liści knieje.
                                                         Alina z netu

APOSTROPHE

Nie umiejętność moja to sprawiła,
Ale natura dobrym cię czyniła;
Ta zaś łaskawość i kochanie z tobą
Z tej okazyjej, żeśmy rośli z sobą,

Kiedym wsiadł na cię, tak mi się widziało,
Że na mnie wojska sto tysięcy mało;
Było i męstwo, było serca dosyć,
Nie trzeba było w pierwszy szereg prosić

Ustaną teraz we mnie te przymioty,
Wszędzie owej, co była, ochoty;
Zawsze od bystrej wody sokół stroni
Gdy czuje w skrzydłach, że pióra wyroni

Nie takieć miało być rozstanie,
Nie z takim żalem ciężkim pożegnanie;
Tyś mnie donosić miał jakiej godności,
A ja też ciebie dochować starości.

Ciężkież to na mnie będą peryjody,
Gdy ciebie wspomnę na owe swobody,
Których, na tobie jeżdżąc, zażywałem
Jakie zamyślił, tego dokazałem.

Gdy wojska staną w zwykłej bataliej
Ja nie wygodzę swojej fantazyjej
Więc ciężko westchnąć i zapłakać cale
Na cię wspomniawszy mój dereszu*-Vale**!
               Jan Chryzostom Pasek 
                               "Pamiętniki"

* deresz (z węg.) — koń maści czarnej lub czerwonej, pomieszanej z białą (szronek).
** Vale(łac.) — żegnaj.