W ogrodzie cietrzewi
obłoki karmią się purpurą nieba
i słońce chyli się w ciszy
Na granicy lasów zboża kryją tajemnicę świtu
nizina jest bezbronna jak pięta Achillesa
i zamiast hektorów kołują stada cietrzewi
Strzelby myśliwych ukryte w oliwnym bluszczu
zwierzęta i ptaki wstrzymują oddech
Cietrzewie są beztroskie i dorodne
karmią się zielenią i jagodami lęku
wzlatują na wysokość płotu
na wiosnę toczą bitwy i tokują
grzeją pióra na wrzosowiskach
i każdy wschód słońca witają chwilą ciszy
Słońce jest bogiem cietrzewi
wodzirej toków jego kapłanem
Cietrzewie klękają przed różanym wschodem
zanoszą modły cietrzewi rosa jest kroplą goryczy
Marek Baterowicz
obłoki karmią się purpurą nieba
i słońce chyli się w ciszy
Na granicy lasów zboża kryją tajemnicę świtu
nizina jest bezbronna jak pięta Achillesa
i zamiast hektorów kołują stada cietrzewi
Strzelby myśliwych ukryte w oliwnym bluszczu
zwierzęta i ptaki wstrzymują oddech
Cietrzewie są beztroskie i dorodne
karmią się zielenią i jagodami lęku
wzlatują na wysokość płotu
na wiosnę toczą bitwy i tokują
grzeją pióra na wrzosowiskach
i każdy wschód słońca witają chwilą ciszy
Słońce jest bogiem cietrzewi
wodzirej toków jego kapłanem
Cietrzewie klękają przed różanym wschodem
zanoszą modły cietrzewi rosa jest kroplą goryczy
Marek Baterowicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam prośbę do komentujących - wpisujcie opinie na temat wiersza,
proszę o konstruktywną krytykę.
Bardzo proszę, podpisujcie się IMIENIEM lub PSEUDONIMEM!
Nie bądźcie anonimowi! Dziękuję.