WRACA STARA ŻĄDZA...

Wraca stara żądza wędrownego ducha,
By wyrwać się daleko z rutyny łańcucha:
Budzi go z uśpienia utajony zew,
Krąży coraz szybciej dzika krew.
                                            [Jack London]

W GÓRACH

Tu każdy swój szczyt odnajdzie wśród chmur,
kamienne potoki spływają tu z gór,
tu krok nieostrożny i już lecisz w przepaść jak głaz
i można niejeden obejść próg,
lecz nam się zachciewa trudnych dróg
jak marszu w pierwszej linii w wojny czas…

Kto z losem tu mógł za bary się brać
ten wie, co jest wart, ten wie, na co go stać,
bo choćbyś tam w dole odwagi miał w sobie za stu,
na dole tam nie znajdziesz, nie,
przez całe szczęśliwe życie swe
ni jednej dziesiątej tych trudów, tych cudów, co tu!

Wśród kwiatów i wstąg nie będą cię nieść,
z gładkości drwi nagrobnych rzeźb
ten kamień, co spokój wieczysty być może ci da
i tylko jak znicz, co świt, co świt
zapłonie dla ciebie w słońcu szczyt,
któregoś nie zdobył i który zwycięsko wciąż trwa.
 
I niech mówią i niech kraczą niech,
świat w marszu pożegnać mniejszy grzech,
niż sadłem się w miękkim piernacie zadławić wśród snu,
a znajdą się i tak i tak
ci, którzy twój podejmą szlak
i dojdą do celu i w piersiach nie braknie im tchu.

A wisząc u pionowych ścian
na traf szczęśliwy nie licz tam,
prezentów od losu nie zyskasz tu ty, ni twój druh,
licz tylko na swe ręce dwie,
na dłoń przyjaciela i módl się,
by była łaskawa wam lina wiążąca was dwóch.

I stopnie rób i wytęż wzrok
i cofać nie próbuj się nawet o krok,
a w chwili zwycięstwa, gdy serce rozśpiewa się zbyt,
zachłyśnij się radością swą
nim zaczniesz zazdrościć temu, co
zaczyna marsz i niezdobyty przed sobą ma szczyt…

                           [Włodzimierz Wysocki]

ANIOŁ

Stał
Patrzył
Na ludzkie zło
Jak mogli?
Myślał
Widząc
Zniszczony świat
Po białym policzku
Spłynęła łza
Ze skrzydeł
Oderwało się
Białe pióro
Było ich już
Tak mało
Przez ludzi
Którzy nie potrafili
Uszanować świata
Który otrzymali
W darze
                   [Anya]

                

UPADŁY ANIOŁ

Upadły Anioł.
Czy wiesz co znaczy to słowo
Czy wysłannika niebios z opuszczoną głową
A może kogoś, kto chciał mieć ciągle więcej
A teraz nie ma już skrzydeł lecz zakrwawione ręce
Upadły Anioł
Może tak się człowieka odznacza
Którego nikt nie kocha, uwagi na niego nie zwraca
Lecz wystarczy podać mu rękę
By się podniósł i nie upadł więcej
Upadły Anioł
A może to człowiek
Któremu źli ludzie zerwali aureolę
I oderwali skrzydła, by wrócić już nie mógł
Do nieba, by znowu pomagać bliźniemu
Upadły Anioł
Może to być każdy z nas
Gdy upadniemy i nie możemy wstać
Czy ktoś pomoże, poda nam dłoń
Byśmy mogli powstać i uwierzyć w to
Że każdy ma w sobie Upadłego Anioła

                          [z netu]


PRZY DŹWIĘKACH WALCA

Utopię marzenia w sobie
i pewnie je kiedyś opowiem
wyłącznie przy dźwiękach walca.
Uniosę się wtedy na palcach
wtulona czule w objęcia
wymarzonego księcia.

I zmrużę oczy przed blaskiem
chcąc przyszłość zobaczyć jaśniej
tylko w rozsądnym wymiarze.
Zapragnę dostrzec tam twarze,
co w różnych życia odsłonach
umiały me smutki pokonać.

A o północy w karecie
z wybrańcem w wielkim berecie
pogonię dwa białe konie.
Wtedy swe myśli dogonię
w odległej krainie walca,
by tam zatańczyć na palcach.
           [Ewa Willaueme-Pielka]

KWIAT

Kwiat zasuszony i bezwonny
Znalazłem w książce z dawnych lat,
I głos marzenia nieuchronny
Już się do mej duszy wkradł.

Gdzie kwitnął? Jakiej wiosny zaznał?
Czy długo kwitnął? Kto go rwał ?
Czy go zerwała dłoń przyjazna ?
I po co w książce leżeć miał ?

Czy na pamiątkę czułej schadzki,
Czy znaczyć miał rozłąki ból,
Czy był to tylko ślad przechadzki
W cienistym lesie, w ciszy pól ?

Czy żyje ów ? Czy żyje owa ?
Gdzie mają swój zaciszny kąt ?
A może zwiędli już bez słowa,
Tak jak ten kwiat nieznany zwiądł ? 
                             [Aleksander Puszkin]

OTWARTE RAMIONA

Miłość powinna wybiegać
z otwartymi ramionami na spotkanie miłości.
Istotnie, w miłości idealnej dwoje ludzi,
wchodzących w nią krok po kroku, z sercem
bijącym niepokojem, jest jak dwoje dzieci,
które wchodzą ze strachem do ciemnego pokoju.

Od pierwszego wejrzenia, przechodząc od ciekawości,
radości obcowania i nieśmiałości,
mogą w oczach swych nawzajem czytać swe uczucia.

I żadne deklaracje nie są tu potrzebne,
bo tak bardzo jasne jest uczucie wspólne obojgu,
że z chwilą, gdy mężczyzna pozna,
co w jego sercu mieszka, pewien jest
także tego, czym bije serce kobiety.
                             [Robert Louis Stevenso]

CZERWIEC

Przyniósł mi czerwiec
Chabrów naręcze
Diamentami rosy je ozdobił
Akacji kiści
Pachnące uroczyście
I maki purpurowe

I wszystkie dla mnie
Tylko dla mnie
Nawet te złote
Żytnie kłosy
Wonnym jaśminem
Niewinną lilią
Przystroił moje włosy

Żółte jaskry
Frywolne firletki
W zbożu kwitnące
Wysmukłe kąkole
Pod stopy mi rzucił
Chojny miesiączek
Na spacer wywiódł w pole

A teraz zasnął
Na jasnej polanie
Na mchu miękkim
Legł dywanie
Tam gdzie fioletem
Jagoda dojrzewa
Gdzie kwiat paproci zakwitł

                                   [Dorota Nowicka]

PRAGNIENIE

Nie chcę by starość moja była smutna,
ani podobna do choroby duszy,
gdzie towarzyszką - samotność okrutna,
wszystkie uczucia potrafi zagłuszyć.

Nie pragnę w szponach być obojętności,
lecz uniesienia stale przeżywać.
W pełnej palecie kolorów radości
podniosłych uczuć przed nikim nie skrywać.

Marzę, by co dzień móc do kogoś mówić
i stale słyszeć tylko ciepłe słowa
oraz się przy tym w ogóle nie trudzić,
ot - taka zwykła, swobodna rozmowa.

Lecz wiem, że starość będzie, jaka będzie
i nic nie zmieni tego przeznaczenia.
Ale najbardziej pragnę, aby wszędzie
słyszeć "dzień dobry", a nie "do widzenia"
                                                [Ewa Willaueme-Pielka]

DRAMAT

Ludzie
którzy mnie otaczają
są mi obcy

ludzie
którzy do mnie mówią
są niemi

ludzie
którzy mnie dotykają
nie są ludźmi

rozgrywa się dramat
mojej obecności
w tłumie.

                                     [Stanisław Misakowski]



CHMURA

O chmuro ostatnia na niebios lazurze!
Ty jedna wędrujesz, choć wiatr rozwiał burzę,
Ty jedna na ziemię posępny cień rzucasz,
Ty jedna radosny dzień sobą zasmucasz.

Niedawno na całym rozparłaś się niebie,
I wił się błyskawic zły blask wokół ciebie,
I grom wydawałaś tajemny za gromem,
Dżdżem pola poiłaś wilgoci łakome.

Dość! Zniknij! Godzina twa już przeminęła,
I świat się odświeżył, i burza przemknęła.
I wiatr, w swym powiewie pieszczący liść drzewa,
Na niebie już cichym i ciebie rozwiewa.

                                  [Aleksander Puszkin]