GALICKIE CZAROWNICE

Na galickich rzek przymglonych brzegach
czarownice nazywają się meigas,
iż to kraj wilkołaków i czarownic...
Wilkołacy biegną ku wilczurom,
a co do czarownic... poniektórą
wziąłbym chętnie, by odmłodzić się ponownie.
Księżyc wróży przykryty chmurą,
i gwiazdy, jak płomieniem zdjęte głownie.

Jeśli księżyc o północy ujrzysz wśród chojarów,
nie wyzwolisz się spod jego czaru,
bo jest czarownic poplecznikiem -
która matka czuwa nad kołyską
nie powinna księżyca w pełni dopuszczać za blisko,
bo dziecko jej urośnie nawiedzone i dzikie.

A jeśli ponadto świętojańskie zapłonie ognisko
i bór odezwie się złowróżbnym krzykiem...

Nigdy w życiu czarownic się nie bałem,
ani zielonowłosych rusałek,
za pan-brat byłem zawsze z księżycem.
Przed czarami drzwi na oścież otworzę,
niech mi zorza zaklęta rozgorze -
Wnet to wszystko w rytm mych słów uchwycę.

Na widok czarów i wróżb się nie trwożę,
bo niegdyś rozkochałem piękną czarownicę.
                                                [Józef Łobodowski]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam prośbę do komentujących - wpisujcie opinie na temat wiersza,
proszę o konstruktywną krytykę.
Bardzo proszę, podpisujcie się IMIENIEM lub PSEUDONIMEM!
Nie bądźcie anonimowi! Dziękuję.