Ani wiatr gwałtowny, ani porywisty
i pełen aromatów nie rozebrał mnie
i żaden też nie porwał chusty z mojej głowy
ich siła i upór wyładowały się na
moim kruchym ciele.
Jak ptak w agonii zgasły
pólnocno-wschodni i ten północny
i trzy inne wielkie wiatry
tak pewne swojej siły.
Lecz słońce twojego spojrzenia samo
zrzuciło moje chitony.
W sercu uśpione rytmy odnalazłam
poddałam się i zatańczyłam
pod promieniami twoich rzęs.
[Victoria Theodoru]
i pełen aromatów nie rozebrał mnie
i żaden też nie porwał chusty z mojej głowy
ich siła i upór wyładowały się na
moim kruchym ciele.
Jak ptak w agonii zgasły
pólnocno-wschodni i ten północny
i trzy inne wielkie wiatry
tak pewne swojej siły.
Lecz słońce twojego spojrzenia samo
zrzuciło moje chitony.
W sercu uśpione rytmy odnalazłam
poddałam się i zatańczyłam
pod promieniami twoich rzęs.
[Victoria Theodoru]
Piękny wiersz :)
OdpowiedzUsuńMiło się go czytało :)
A ilustracja - jak zawsze wspaniała :)
Pozdrawiam
Dziękuję za miły komentarz ^^ Pozdrawiam
Usuń