Jeśli umrzesz
nie włożę sukienki lila
nie kupię kolorowych wieńców
z rozszeptanym wiatrem we wstążkach
nic z tego
nic
przyjedzie karawan - przyjedzie
odjedzie karawan - odjedzie
będę w oknie stała - patrzyła
będę ręką machała
chustką wiewała
żegnała
w tym oknie sama
a w lato
w szalonym maju
położę się na trawie
na ciepłej
i rękoma dotknę twoich włosów
i ustami dotknę futra pszczoły
kąśliwej pięknej
jak twój uśmiech
jak zmierzch
potem będzie
srebrno-złoto
może złoto i tylko czerwono
bo ten zmierzch
ten wiatr
który trawom wszeptuje uparcie
miłość - miłość
nie pozwoli mi wstać
i pójść
tak zwyczajnie
do przeklęcie pustego domu
Halina Poświatowska
Piękny wiersz naszej wspaniałej poetki. Trochę smutny, ale takie było jej życie - ciągłe zmaganie się z chorobą. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo ładny wiersz, oddaje tęsknotę i to poczucie pustki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
wspaniały wiersz. O prawdziwej, nierozerwalnej więzi..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam