SPÓJRZ

Spadł mi właśnie pod nogi liść złoty,
zaraz za nim czerwony się kładzie,
w koszu jabłka aż kuszą zapachem
i stąd radość, że tyle ich w sadzie.

A ta ścieżka, co do sadu wiedzie..
Co dzień widzę ją w innej odsłonie,
najciekawsza jest wtedy, gdy biegnie
przez codzienność w złocistej koronie.

Chociaż lubię ją nawet i w deszczu,
gdy zasnute jest mgłą jej oblicze,
no, bo przecież za srebrną zasłoną
może znaleźć tysiące zachwyceń.

Ot, na przykład ta kropla, co spada,
zostawiając srebrzystość na liściu,
ileż pragnień potrafi nasycić,
ileż tonów rozdźwięczyć w zaciszu.

Czy nie sądzisz, że jest echem ziemi
lub drobiną rzuconą w fal morze.
Jak usłyszysz to wszystko, to dobrze,
bo tak wiele o wszystkim czas powie.

Łaskawości od świata Ci życzę,
niezależnie czy w słońcu, czy w deszczu,
barw szelestu, odcieni najśmielszych,
które myślą i duszą akceptuj.
                                     [z netu]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam prośbę do komentujących - wpisujcie opinie na temat wiersza,
proszę o konstruktywną krytykę.
Bardzo proszę, podpisujcie się IMIENIEM lub PSEUDONIMEM!
Nie bądźcie anonimowi! Dziękuję.