ANIOŁOWIE NASI...

Ich głos jest jak strumień leśny
Delikatnie śpiewa pieśni
Które tylko w głębi ciszy
Serce, a nie ucho słyszy

Dotyk dłoni- powiew wiatru
Delikatnie muska ramię
Aby przebyć bez upadku
Drogę, co przed nami stanie
 
Za dnia wciąż przy naszym boku
W nocy siedzą u wezgłowia
Niestrudzeni, niewidoczni
Liczą wypaplane słowa

Wypaplane, wykrzyczane
Te bolesne i te słodkie
Przebierają jak mak z grochem
Prosząc Boga tysiąckrotnie

By ich podopiecznych błędy
W wielkim swoim zmiłowaniu
Złożył w niepamięci czasu
Jak my głowę na posłaniu

A gdy w słońcu świat się budzi
Aby pędzić poprzez życie
Oni kroczą znów do ludzi
Rozwijając skrzydła skrycie

[Agnieszka Lisowska]
            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam prośbę do komentujących - wpisujcie opinie na temat wiersza,
proszę o konstruktywną krytykę.
Bardzo proszę, podpisujcie się IMIENIEM lub PSEUDONIMEM!
Nie bądźcie anonimowi! Dziękuję.