GAWĘDŹBA ZIMOWA

Niebo z ziemią śniegiem gada - pada,pada...
Z lekkich płatków korowody wiatr układa.
Może to anielskie stado się zbłąkało?
Śnieżne pióra rozsypało - biało , biało...

Chodźmy zbierać białych skrzydeł puch uroczy
Co nam z bliska każe w słońcu mrużyć oczy,
Pocałujmy pod jemiołą , pod zieloną
Gdy policzki krwią rozgrzaną ogniem płoną.

Mroźny zachód barwną łuną śnieg rumieni,
Rękawiczki pochowane gdzieś w kieszeni.
Dłonie w dłoniach można ukryć, co tam zima -
Zakochanych żadna zima się nie ima .

Po horyzont świat się kryje w chłodnej bieli
Czy to jawa, czy też nas do nieba wzięli?
Już anioły zabłąkane odleciały
Raj pozostał, taki czysty, taki biały.
                                              [Anna Zajączkowska]

1 komentarz:

Mam prośbę do komentujących - wpisujcie opinie na temat wiersza,
proszę o konstruktywną krytykę.
Bardzo proszę, podpisujcie się IMIENIEM lub PSEUDONIMEM!
Nie bądźcie anonimowi! Dziękuję.