Podnieś
ten toast
pomału jak słońce.
W nim
jak w łakomej źrenicy
przesuwają się plaże
Wysp Kanaryjskich,
zlatują się domy -
stada rajskich ptaków,
ciszej niż mrużenie powiek.
Ta cisza trzepoce w palcach, ramionach,
nabrzmiała i rwąca.
Aż otwierają się żyły,
twoje morze wylewa,
złotym spazmem przestrzeni
jednocząc cię ze wszystkim.
To jest ocean.
To jest ocean.
Za kilka godzin Zwrotnik Raka. Tropik.
Nie pisze się wierszy, gdy pisze się jawa.
Zbigniew Jankowski
ten toast
pomału jak słońce.
W nim
jak w łakomej źrenicy
przesuwają się plaże
Wysp Kanaryjskich,
zlatują się domy -
stada rajskich ptaków,
ciszej niż mrużenie powiek.
Ta cisza trzepoce w palcach, ramionach,
nabrzmiała i rwąca.
Aż otwierają się żyły,
twoje morze wylewa,
złotym spazmem przestrzeni
jednocząc cię ze wszystkim.
To jest ocean.
To jest ocean.
Za kilka godzin Zwrotnik Raka. Tropik.
Nie pisze się wierszy, gdy pisze się jawa.
Zbigniew Jankowski
Piękny wiersz. Słoneczny, pogodny i pełen radości życia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.