Pewien pies, którego pan lubił, pewnego dnia usłyszał, jak zwraca się do niego surowym tonem:
- Ty parszywy psie!
- Ty parszywy psie!
Strasznie przybity, pomyślał sobie, że najlepiej będzie zanurzyć się w stawie. Wyskoczył stamtąd ociekający wodą i szybko pobiegł do pana, jakby chciał powiedzieć:
"Popatrz, moja sierść jest znowu lśniąca, choć przedtem była zmierzwiona i zmatowiała".
"Popatrz, moja sierść jest znowu lśniąca, choć przedtem była zmierzwiona i zmatowiała".
Ale pan zaczął na niego krzyczeć jeszcze bardziej.
Kiedy ci, których najbardziej kochamy, krzyczą na nas, nie czynią tak dlatego, że zmieniliśmy nasz wygląd zewnętrzny - ale nasze wnętrze.
Pies nie zrozumiał, ale ty powinieneś.
[Tradycja sunnicka]
Pies to najwierniejszy przyjaciel
OdpowiedzUsuńjak mozna na niego krzyczec?
Są tacy ludzie :/
OdpowiedzUsuńWspomniał mi sie wykład hehe.. a powaznie - idealnie to pasuje do nas, idealnie.. Pozdro
OdpowiedzUsuń:o) to jest opowiadanie lecz malutkie i smutne Pozdro
OdpowiedzUsuń