SNY DZIECINNE PACHNIAŁY...

Sny dziecinne pachniały wanilią.
Jak oderwać to życie od trwogi?
Te dni jak małe bożki w oliwkowym lesie
- wyrosły z nich dorosłe wilki i ogień
opalił sosny strzelistych uniesień.
Takie to dzieje, matko. Boli wiatru kolec
wbity w dwudziestą jesień, kiedy umiem
już najtrudniejsze słowa. Na pięknym stole
umierają kwiaty - suche deski trumien.
Dusi las zdarzeń przerosłych. Nic więcej.
Matko,
jeszcze jednym uśmiechem sprzed lat dwudziestu
przywróć
mi wzrok dla świata
dziecięcy.
                                      [Krzysztof Kamil Baczyński]

2 komentarze:

  1. Ech piękny wiersz...
    Moja dziewczyna - wielbicielka K. K. Baczyńskiego gorąco Cię pozdrawia i dziękuje że umieściłaś ten wiersz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki i również pozdrawiam
    zapraszam częściej do odwiedzenia :o)

    OdpowiedzUsuń

Mam prośbę do komentujących - wpisujcie opinie na temat wiersza,
proszę o konstruktywną krytykę.
Bardzo proszę, podpisujcie się IMIENIEM lub PSEUDONIMEM!
Nie bądźcie anonimowi! Dziękuję.