DESZCZ, MUZYKA I JA


Fortepian od deszczu ożył
myśli zmoknięte kołysze
w amoku dźwięków ja i on
walcem cis moll przeciął ciszę.

Moc w pięciolinii zaklęta
wyzwala nuty z niewoli,
aż klucz wiolinowy stęka,
bo świat bez muzyki goły.

Hawajskiej gitary śpiewem
dreszczyki cudowne sprawiam,
na drżących tonach odpływam
nie pomna już deszczy szarych.

Płaszcz nocy otula pluszem
pochłania magiczne dźwięki,
jak bluszcz oplata bluesa
brzmią jazzowe piosenki.

Jawi się balet łabędzi
Czajkowski rozdaje nuty,
kołysanka Brahmsa nocą
moczy rzęsy łzami wzruszeń.

Lubię deszczowy poranek
choć łka akordem płaczliwym,
serce gra na lutni Pana
życia piosenkę prawdziwą. 
[z netu] 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam prośbę do komentujących - wpisujcie opinie na temat wiersza,
proszę o konstruktywną krytykę.
Bardzo proszę, podpisujcie się IMIENIEM lub PSEUDONIMEM!
Nie bądźcie anonimowi! Dziękuję.