Przyklęknął Anioł zatroskany,
dłonie w modlitwie ma złożone
i choć mu płakać nie wypada
to jego oczy wciąż zaszklone
kamienne skrzydła uniesione
lecz nie odleci, pozostanie,
bo tu spoczywa mały chłopczyk,
a nad nim dane mu czuwanie
czy nie dopatrzył,co się stało?
że iskra zgasła , ledwie błysła
nie poczuł nawet matki ramion,
nie utuliła go kołyska...
więc z nim pozostał , zrozpaczony
i nie uniknął przeznaczenia,
czuwał w modlitwie długie lata,
trwał tak bez ruchu ,aż skamieniał...
dłonie w modlitwie ma złożone
i choć mu płakać nie wypada
to jego oczy wciąż zaszklone
kamienne skrzydła uniesione
lecz nie odleci, pozostanie,
bo tu spoczywa mały chłopczyk,
a nad nim dane mu czuwanie
czy nie dopatrzył,co się stało?
że iskra zgasła , ledwie błysła
nie poczuł nawet matki ramion,
nie utuliła go kołyska...
więc z nim pozostał , zrozpaczony
i nie uniknął przeznaczenia,
czuwał w modlitwie długie lata,
trwał tak bez ruchu ,aż skamieniał...
[slonik12]
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Mam prośbę do komentujących - wpisujcie opinie na temat wiersza,
proszę o konstruktywną krytykę.
Bardzo proszę, podpisujcie się IMIENIEM lub PSEUDONIMEM!
Nie bądźcie anonimowi! Dziękuję.