Szkoda, że cię tu nie ma,
szkoda, kochanie.
Siedziałabyś na sofie,
ja - na dywanie,
chustka byłaby twoja,
moja - kapiąca łza,
albo może na odwrót:
płacz ty - pociecha - ja.
szkoda, kochanie.
Siedziałabyś na sofie,
ja - na dywanie,
chustka byłaby twoja,
moja - kapiąca łza,
albo może na odwrót:
płacz ty - pociecha - ja.
Szkoda, że cię tu nie ma,
szkoda, kochanie.
Prowadząc wóz, dłoń kładłbym
na twym kolanie,
udając, że je mylę
z dźwignią, gdy zmieniam bieg.
Wabiłby nas nieznany
szkoda, kochanie.
Prowadząc wóz, dłoń kładłbym
na twym kolanie,
udając, że je mylę
z dźwignią, gdy zmieniam bieg.
Wabiłby nas nieznany
lub właśnie znany brzeg.
szkoda, kochanie.
Srebrny księżyc na czarnym
nieba ekranie
na przekór astronomom
oddawałbym co noc
na żeton na automat,
by usłyszeć twój głos.
Srebrny księżyc na czarnym
nieba ekranie
na przekór astronomom
oddawałbym co noc
na żeton na automat,
by usłyszeć twój głos.
Szkoda, że cię tu nie ma,
na tej półkuli -
myślę, siedząc na ganku
na tej półkuli -
myślę, siedząc na ganku
w letniej koszuli
i z puszką "Heinekena".
Zmierzch. Krzyk mew.
i z puszką "Heinekena".
Zmierzch. Krzyk mew.
Liści szmer.
Co za zysk z zapomnienia,
jeśli tuż po nim - śmierć?
Co za zysk z zapomnienia,
jeśli tuż po nim - śmierć?
[Josif Brodski]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Mam prośbę do komentujących - wpisujcie opinie na temat wiersza,
proszę o konstruktywną krytykę.
Bardzo proszę, podpisujcie się IMIENIEM lub PSEUDONIMEM!
Nie bądźcie anonimowi! Dziękuję.